"Marzysz o rzeczach wielkich, to ci przynajmniej pozwoli zrobić kilka małych."
-Nie wierzę ! Nie wierzę! - usłyszałaś piskliwy głos Carrie, gdy tylko weszłaś do mieszkanie. - Jesteśmy w Sydney.
Blondynka zaczęła skakać wokół własnej osi, a później zaczęła przeglądać pokoje. Czasem porównywałaś Carr do dziecka, bo często się tak zachowywała, ale w sprawach poważnych umiała zachować powagę. Spojrzałaś na Izę, która z uśmiechem przypatrywała się wyczynanią blondynki. Ty tylko westchnęłaś i otworzyłaś białe drzwi. Pokój, do którego weszłaś miał duże łóżko na środku, parę półek, mebli i biurko. Ściany były pomalowane na szaro, a podłoga była odcieniu białego. Położyłaś swoją walizkę obok łóżka, a później położyłaś się na nim, by choć trochę odpocząć od ciężkiej podróży. Jednak nie było ci to dane, bo do pokoju wparowała Carrie.
-Idziemy do centrum!- powiedziała entuzjastycznie i położyła swoje dłonie na biodrach.
Myślałaś, że blondynka przez najbliższe trzy godziny będzie rozpakowywać walizkę i rozmawiać z rodzicami, a tu masz ... zaskoczenie! Spojrzałaś na dziewczynę, która najwyraźniej nie chciała przyjąć odmowy, więc wstałaś i wyjęłaś z walizki byle jakie ubranie i pognałaś do łazienki. Twoimi byle jakimi ubraniami stały się krótkie, dżinsowe spodenki, na które widok skrzywiłaś się, bo nie lubiłaś chodzić w takiego typu krótkich rzeczach i białą bluzkę. Spojrzałaś w lustro. Nie miałaś ani bladej twarzy, ani nie byłaś jakoś bardzo opalona. Swoje zielone oczy zatuszowałaś, a na kremowe usta nałożyłaś błyszczyku. Spojrzałaś na swoje włosy. Przeczesałaś ją swoją chudą dłonią po czym złapałaś gumkę do włosów i związałaś je w niedbałego koka. Spojrzałaś na siebie krytycznym wzrokiem i westchnęłaś.
-Jestem gotowa.- odparłaś, gdy wyszłaś z łazienki.
Do centrum handlowego poszłyście piechotą. Było blisko. Carr chodziła w te i we wte, a ty sączyłaś zimny napój, bo temperatura na pewno przekraczała 30 stopni. Iza towarzyszyła się przy tym. Od czasu do czasu widziałyście Carrie, która wchodziła od sklepu do sklepu mając na swoich ramionach coraz więcej torebek z zakupami. Z waszej perspektywy wyglądało to dość komicznie.
Wracałyście piechotą. Pomogliście nieść Carr jej torby, bo sama by ich nie udźwignęła.
-Effie, uśmiechnij się.- powiedziała entuzjastycznie Mendler na co ty nieznacznie podniosłaś kącik swoich ust.
-Nie jestem w nastroju.-odparłaś.
- Nie jesteś w nastroju już od 2 miesięcy? Dziwie się, że znami pojechałaś, bo zaczęłaś mało z nami przebywać.
Miały rację. Od pewnego czasu zmagałaś się z problemami. Nie chciałaś im tego powiedzieć. Nie chciałaś litości.
Zauważ mnie bracie. Nie jestem nie widzialna.
Weź mnie za rękę jak brat siostrę i trzymaj do końca.
Dlaczego jesteśmy Sobie obcy, kiedy jesteśmy rodzeństwem.
Za każdym razem kiedy próbuję się wznieść
Upadam bez moich skrzydeł
Czuję się taka mała
Sądzę, że cię potrzebuję bracie
I za każdym razem kiedy widzę Cię w moich snach
Widzę twoja twarz, to mnie nawiedza
Sądzę, że cię potrzebuję bracie
Wyobrażam sobie, że
Jesteś tu
To jedyny sposób
Zdaję sobie sprawę
Co Ci wyrządziłam
Mam wrażenie, że oddalasz się ode mnie.
Pa bracie. Do jutra. Może...
________________________________________________
Przepraszam! Sorry, (Iza i Nikola) że takie nudne i krótkie. ;(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz